Piękne te ,,ziółka”….
Dlaczego w cudzysłowie? Chcąc podkreślić ich pozorną łagodność. Jaką znowu łagodność zapytacie. No cóż… Na pytanie ,, Co państwo pijecie, co stosujecie na daną dolegliwość?” często dostaję odpowiedzieć: ,,Ja tylko ziółka”. No właśnie. Zawsze mnie to zadziwia. Ileż ja razy od kolegów po fachu słyszałam: ,,Zioła nie działają, nie ma dowodów naukowych”. Ucząc się do egzaminu z chorób wewnętrznych wiele lat temu, nie mając wtedy jakiejkolwiek wiedzy ziołowej, wpadła mi w oko tabelka z czynnikami nefrotoksycznymi czyli powodującymi uszkodzenie nerek. Jednym z nich były zioła chińskie (bez konkretnych nazw). Jaka ja byłam wtedy zadziwiona. Ziółka, uszkodzenie nerek???? To jak to w końcu jest? Działają te zioła czy nie działają?
Teraz, z moją obecną wiedzą mogę z całą stanowczością stwierdzić: Działają i to jak. Ta wiedza ziołowa przetrwała gdzieś w naszej podświadomości przenoszona przez bacie, mamy, w moich rejonach szeptuchy. To nie żadna magia ani wiedza tajemna, to kondensacja setek lat obserwacji natury. Co najbardziej mnie cieszy, ta wiedza znowu wraca do łask. Ilu jest ludzi, którzy chcą wracać do korzeni, dotrzeć do sedna problemu, wybierają inne metody niż te powszechnie zalecane. Mam ogromną satysfakcję z obserwacji tego zjawiska, bo wymaga ono zaangażowania, wzięcia odpowiedzialności za własne zdrowie, unikania pójścia na łatwiznę, zastanowienia się i wprowadzenia zmian. Nie jest to łatwy proces, ale prosty jak ,,konstrukcja cepa” . A może nie wiecie do czego służy cep? Warto wygooglować. Mój dziadek jeszcze takiego narzędzia używał.
Z tej powracającej mody na leczenie ziołowe wyłania się zagrożenie, które niestety obserwuję bardzo często w gabinecie. Śmiem twierdzić, ze jest jednym z podstawowych przyczyn problemów szczególnie p. pokarmowego u osób, które leczą się ziołami we własnym zakresie, mając tak naprawdę bardzo ograniczone pojęcie o konsekwencjach. W ziołolecznictwie obserwuje się przychodzące i odchodzące kolejno mody na poszczególne zioła. Nie byłoby w tym nic złego, żeby nie kilka faktów. Są to wnioski wypływające z mojej wiedzy z fitoterapii ziołami zachodnimi i wschodnimi. Po pierwsze każde zioło ma swoją termikę czyli zdolność do ocieplania bądź wychładzania organizmu. Po drugie każde zioło ma swój smak, za czym idzie kierunek działania, czyli jaki organ/narząd dane zioła wzmacnia bądź osłabia. Po trzecie ze względu na dwa powyższe, zioła nie powinny być stosowane pojedynczo. Przepisywane w recepturach z jednej strony wzmacniają swoje działanie z drugiej strony niwelują potencjalnie nadmierne wychładzanie lub ogrzewanie. Tego aspektu na chwilę obecną fitoterapia zachodnia nie bierze pod uwagę. Wg mnie jest to ogromny plus fitoterapii min. ziołami chińskimi. Podsumowując, stosowanie ziół solo doprowadza, pomimo najlepszych chęci pacjenta do zaburzenia równowagi energetycznej najczęściej pod postacią nadmiernego wychłodzenia p. pokarmowego a następnie całego organizmu (oczywiście nadmierne ogrzania i uszkodzenie płynów tez się zdarza, możliwości jest wiele). Najczęściej objawia się to luźnymi stolcami/biegunkami z odczuciem zimna całego ciała bądź na początku tylko stóp. A wiecie, ze jak ktoś robi kupę kilka razy dziennie to nie jest to normą, to nie jest dobry metabolizm? Znacie to? Obserwujecie to? Sami doświadczacie tego? Witajcie w klubie. Ja też tak kiedyś miałam. To mnie min. skłoniło do poszukiwań przyczyn wewnętrznego zimna, pomimo idealnych wyników laboratoryjnych. Tak, każdy ma swoją historię, ale to już temat na kolejny wpis. Może kiedyś…
A więc, nie pijcie długofalowo pojedynczych ziółek, nie pijcie gotowych mieszanek stojących na półce pod ręką (są one najczęściej niezbalansowane pod względem energetycznym). Nie są to substancje obojętne, nie są one dostosowane do potrzeb konkretnego pacjenta. Pamiętajcie, co jednego wzmocni, drugiego może osłabić. Poradźcie się kogoś, kto się na tym zna. Jeżeli dokonaliście wyboru, że chcecie się leczyć ziołami trzeba to zrobić z głową i odpowiedzialnością.
A dla dociekliwych-nazwy ziół od lewej:
Nagietek w otoczeniu szałwi, ogórecznik, koper ogrodowy-wszystko z mojego ogrodu.
Pięknego dnia….